Nigdy nie robimy testów taktycznego sprzętu w domu, zdecydowanie wolimy łono natury. W tym roku komary są wyjątkowo uciążliwe dlatego postanowiliśmy przetestować dla Was rozmaite środki przeciw owadom latającym.
Nie będziemy opisywać ogólnodostępnych, przereklamowanych wynalazków typu Bros cz Off, gdyż ten etap mamy już za sobą. Nie można powiedzieć, że te środki nie są skuteczne, one działają ale efekt jest bardzo krótkotrwały. Po kilku minutach insekty, na które trafiamy gryzą tak samo mocno jak przed spryskaniem ciała owymi specyfikami.
W weekend wybraliśmy się w wyjątkowo mokre tereny, zapolować na zombie. Las, rzeka, podmokłe łąki, zalane przez deszcz gliniaste pola kukurydzy, liczne rozlewiska to jest to co komary uwielbiają najbardziej. Można śmiało stwierdzić, że one tam rządzą i jest to ich królestwo. To my byliśmy ofiarą – świeżą krwią dostarczoną prosto do ich aparatów ssąco-kłującyc. Bez repelentów człowiek przegra tą nierówną walkę. Po maksymalnie 10 minutach, cały pokąsany, spakuje swoje 4 litery do samochodu i odjedzie. Komary żyjące w Polsce nie mają groźnych dla nas współżyjących z nimi mikroorganizmów. Są wyjątkowo sterylne. Tropikalne gatunki mogą przenosić malarię, żółtą febrę, dengę, filariozę, wirusowe zapalenie mózgu czy gorączkę doliny Rift.
Gryzą nas głownie komarzyce, muszą one pić krew – bez zawartego w niej białka nie złożą zdolnych do rozwoju jaj. Wabi je głownie wydychany przez nas dwutlenek węgla oraz zawarty w pocie kwas mlekowy i amoniak. Ugryzienie nie zawsze jest odczuwalne, kłujka, która przebija skórę omija zakończenia nerwowe. Czujemy dopiero wprowadzaną ślinę zawierającą substancję, która zapobiega krzepnięciu krwi. Gdy samica pochłania krwinki, wydziela feromon, który wabi kolejne owady. Trafiliśmy na wyjątkowo agresywne bestie, starały przebić się przez gruby polar, atakowały nawet logo ZZ. Poświęciliśmy się do zdjęć aby pokazać wam te przemiłe stworzenia, które potrafią uprzykrzyć życie nawet największym twardzielom.
Z pomocą przyszedł nam produkt firmy 3M – ULTRATHON. Środek ten został stworzony na zamówienie amerykańskiego wojska i był testowany w tropikalnych lasach, które są naturalnym środowiskiem komarów, moskitów, much i meszek. Pierwsze wojskowe zastosowanie miało miejsce w 1946, a cywilne, w 1957. Na początku DEET testowany był jako środek owadobójczy w rolnictwie, następnie rząd USA zastosował go w warunkach wojennych podczas wojny w Wietnamie. Produkt ma odświeżoną szatę graficzną, nie wiem dlaczego ale poprzednia wersja z choinkami w tle bardziej mi się podobała. Nie będziemy jednak przynudzać i pisać o opakowaniu, skupimy się na tym czy środek działa. Wyciągając go z torby mieliśmy cichą nadzieję, że nas on uratuje przed coraz większym stadem komarów. Ukąszenia na potrzeby zdjęć, dawały się we znaki a cały czas nadciągały posiłki.
Zakupiony ULTRATHON jest w formie białego, gęstego kremu, który szybko się wchłania. Zawiera 34% DEET związek chemiczny N,N-Diethyl-meta-toluamide, który odstrasza insekty. Substancja ta w dużych ilościach nie działa korzystnie na zdrowie człowieka, więc nie należy z tym przesadzać. Trucizna ta atakuje głównie układ nerwowy człowieka. W skrajnych sytuacjach może doprowadzić do paraliżu i uszkodzenia mózgu! Nie powinny tego używać dzieci do 3 roku życia ani kobiety w ciąży. Smarując się kremem na twarzy należy unikając okolic oczu, nosa i ust nie stosować na otwarte rany i podrażnioną skórę.
Preparat działa natychmiast, substancja jest powoli uwalniana, wydłuża to działanie preparatu nawet do 12 godzin. Produkt jest całkowicie odporny na wilgoć, deszcz i pot. Bez problemu wytrzymamy nockę na rybach czy polowaniu. Po powrocie do domu należy przy użyciu mydła zmyć substancję z ciała.
Nasmarowani Ultrathonem mogliśmy polować z aparatem na wyjątkowo drapieżne, taktyczne ważki. Wielkopolskie krajobrazy są piękne i w sumie dobrze, że są tam komary, gdyż ciszy i spokoju nie zakłócają ludzie. Na zdjęcie załapał się nawet nasz Zombie Rabbit 😉 ale nigdy nie strzelamy do takich małych bezbronnych ssaków.
Podsumowując produkt jest genialny i naprawdę działa. Nie wiem czy jest sens kupować repelenty zawierające 99% DEET, gdyż związek nie jest obojętny dla naszego organizmu. Te 34% w zupełności wystarcza aby z powodzeniem odstraszyć setki komarów. Ultrathon w Polsce można spotkać w sieciach Real, Rossmann, Carrefour. Cena waha się w granicach od 25 do 30zł za 60ml.
Uzupełnienie (20.08.2013)
Dziś byłem w lesie zrobić kilka zdjęć do kolejnej recenzji, komary gryzły niemiłosiernie, posmarowałem dłonie tym specyfikiem, później musiałem coś dociąć Victorinoxem. Od nałożenia repelentu do momentu cięcia minęło może z 40 minut, więc środek na pewno się wchłonął. Po powrocie do domu zauważyłem, że okładziny Vicka się rozpuściły… poniżej zamieszczam zdjęcia. Ultrathon bardzo dobrze odstrasza komary ale to niszczenie sprzętu trochę mnie przeraża. Używacie tego na własne ryzyko!