Kuchenka biwakowa by Kosa & KHAKI

W ramach współpracy z KHAKI Endurance Shop otrzymałem do opisu ciekawą kuchenkę. Na pomysł wyprodukowania owego wynalazku wpadł Kosa, który jest jednym z naszych użytkowników. On pierwszy wprowadził ten produkt na polski rynek.

Tego typu piecyki nigdy mi nie odpowiadały, głównie przez ich rozmiary. W moim życiu przerobiłem już kuchenkę z puszki po groszku oraz z ociekacza na sztućce z firmy Ikea. Wszystkie one były dla mnie za duże, przez co niechętnie zabierałem je ze sobą. Produkt Kosy jest jednak zupełnie inny.

 

Podczas moich wypraw cenię sobie minimalizm dlatego tak bardzo spodobał mi się ten gadżet. Całość składa się z 5 blaszek (4 ściany + podłoga) i waży jedyne 216 g. Po złożeniu kuchenka jest płaska przez co bez problemu zapakujemy ją do torby czy plecaka. W dodatku nie musimy nosić ze sobą żadnego paliwa bo można w niej napalić praktycznie wszystkim co w trakcie wędrówki znajdziemy.

 

Montaż jest banalny i nie powinien sprawić problemu nawet laikowi. Zaczynamy od złożenia 3 ścianek bocznych oraz spodu, na koniec montujemy ściankę frontową, na której widnieje logo KHAKI. Całość jest bardzo dobrze spasowana i przypomina składnie klocków LEGO. Kuchenkę złożyłem w rękawicach i nie miałem z tym żadnego kłopotu

Paliwo jest największym plusem, gdyż nie musimy zabierać ze sobą kartuszy gazowych, przez co nie zajmują one miejsca w plecaku. Wystarczy, że znajdziemy po drodze kilka suchych patyków, zbierzemy ze ściętych, suchych drzew trochę papierowej kory brzozy, która idealnie nadaje się na rozpałkę. W terenie zurbanizowanym możemy w niej nawet napalić starą książką, gazetami itp. łatwopalnymi produktami. Ogólnie można powiedzieć, że piecyk spali prawie wszystko.

 

Przygotowaną wcześniej rozpałkę wkładamy na samo dno, następnie umieszczamy podpałkę i na koniec materiał palny w postaci grubszych patyków. Dobrze jest sobie przygotować więcej opału, gdyż w trakcie gotowania będziemy go dokładać przez wycięte drzwiczki. Ogień zamknięty jest w 4 ścianach ale na wszelki wypadek lepiej podłoże dodatkowo czymś zabezpieczyć. Należy cały czas pilnować ognia aby nie doszło do pożaru. Za pierwszym razem trochę przesadziłem z korą brzozy i logo KHAKI nieco się osmoliło, ale mam nadzieję, że nie będą mieć mi tego za złe.

 

Kuchcenie na tym sprzęcie to prawdziwa przyjemność, nasz gadżet jest bardzo wydajny przez co nie musimy za często dokładać opału a możemy skupić się na gotowaniu. Cały proces ma niesamowity klimat i dostarcza sporo frajdy. Zagotowanie litra wody zajmuje około 6 minut. Nie opłaca się używać drogich garnków z radiatorami, ponieważ szybko nam się okopcą. Najlepszy jest chyba kubek od manierki, w który muszę się zaopatrzyć, gdyż ten z firmy Tatonka, jest trochę wywrotny i przez nieuwagę możemy stracić wodę czy potrawę.

 

Jedynym minusem tego piecyka jest to, że podczas gotowania  na ściankach osadza się sadza i popiół. Aby nie wybrudzić wnętrza plecaka uszyliśmy lekki ale jednocześnie wytrzymały pokrowiec. Osoby, które pierwsze zdecydują się na zakup kuchenki załapią się na limitowaną edycję woreczka stworzoną specjalnie dla Zombie Zone. Cechuje się on haftowanym Campingowym logiem ZZ, pomarańczowym paracordem, logotypem KHAKI Endurance Shop oraz informacją, że produkt został dumnie wyprodukowany w Polsce. Podsumowując jest to bardzo wydajny piecyk, który możemy mieć zawsze przy sobie. Na powyższych zdjęciach widać jak mała i płaska jest kuchenka, przez co z łatwością mieści się w kieszeniach, w których na co dzień noszę mapę. Limitowaną wersję Zombie Zone można kupić w KHAKI w cenie 75zł.


  • Michał

    Witam. Co do okopconego kubka to przecież można dorobić blaszkę na górze z wycięciem na kubek i po problemie

  • waw72

    Gotowanie z pokrywką znacznie skraca czas gotowania;)

  • bushlore

    O, widzę, że wersja z polerką – będzie łatwiej się doczyszczać 🙂 Grubość stali ta sama co w wersji pierwotnej?

  • Wielkie dzięki za info. Za recenzje kuchenki masz ode mnie
    propsy 🙂