Na początku trzeba rozróżnić, że kije do nordic walking i kije trekingowe to dwie różne bajki. Inne uzycie, inne konstrukcje, inne przeznaczenie, choć wydają się takie same.
Chodze po górach i zawsze (prawie zawsze) na początku wycieczki szukałem jakiegoś kija, który nadawałby się na kostur. Dodatkowy punkt podparcia jest bardzo pomocny, a sam kij można wykorzystać na wiele innych sposobów.
Kupno kijków trekingowych rozważałem dość długo i w ramach wstępnej przymiarki kupiłem za 1/10 ceny kijków firmowych, kijki produkowane dla tesco. Zabrałem je(a właściwie jeden, bo drugi się posypał :/) na 10 dniowy wypad w sudety. Oprócz składanego kijka miałem jeszcze drewniany, specjalnie na tę okazję podrzeźbiony kostur drewniany. Jeden i drugi okazał się bardzo pomocny jednak trekingowy szybko przejęła moja towarzyszka, której szło się z nim idealnie. Mnie natomiast dużo lepiej pasował drewniany "oldschoolowy" kij (może to kwestia przyzwyczajenia). Natomiast gdy spróbowałem chodzić na 4 łąpy to bardziej mi to przeszkadzało niż pomagało i często się plątałem. Ostatecznie odłożyłem zakup kijków trekingowych ponieważ dla mnie wystarczający jest mój kostur. Oczywiście jest on cięższy, mniej poręczny bo nieskładany ale wyjątkowy i na tle setek podobnych kijków trek. wzbudzał w schroniskach sensację
Kij w góry, uważam niemal za obowiązkowy. Nowoczesne mają sporo zalet, ale trzeba pamiętać, że bardziej hałasują i pare razy zdarzyło się nam, że wąska, metalowa stopka zablokowała się w jakiejś szczelinie, co raz zakończyło się prawie upadkiem.
p.s. kijek jest idealny do odpoczynków na stojąco i bez zdejmowania plecaka. Wystarczy oprzeć głowę i energia sama powraca