Niebezpieczna, to może być nawet mysz, czy kleszcz. Co nie znaczy, że należy nie wchodzić do lasu lub jeśli już, to uzbrojonym po zęby. Czasami żartowałem sobie z żołnierzy, że nie trzeba przeciwnika bo przyroda ich załatwi.
Chodzi o to, aby wykazać się roztropnością. Nie lekceważyć zagrożeń ale również nie podejmować przesadnych środków zaradczych.
Nie pamiętam czyje to jest "Nie strzela się do pojedynczych szeregowych z armaty" - czy jakoś tak.
Nie raz była tu na forum mowa, że w naszym pięknym kraju, w którym jest klimat - jaki jest, nie ma zwierząt (łącznie z wilkami, zdziczałymi pasami, dzikami i żmiją zygzakowatą), których specjalnie powinniśmy się obawiać. Nie należy jednak doprowadzać do konfrontacji, bo może się okazać, że byle g... może nas ugryźć i będzie to stanowiło poważny problem.
Rozwaga - to nie tchórzostwo, a dać sobie zrobić krzywdę, to nie bohaterstwo. Survival to przetrwanie (zachowanie przy życiu), a nie narażanie się. Przynajmniej tak ja to rozumiem i czuję, a ponieważ mam już "z górki" (i bawię się w to więcej niż niektórzy z was mają lat) uwierzcie mojej "kobiecej" intuicji.
Wędrujcie po lesie bez obaw, że zje was wilk, jak czerwonego kapturka albo zwędrujecie do chatki babo-jagi. Jednak jak spotkacie gościa, który wycina drzewo, nie pytajcie czy ma "kwit na wyrąb" albo czy to jego las.